Antena tu, antena tam…

Coś człowieka trafia, gdy widzi las anten i gąszcz kabli na przepięknych, zabytkowych elewacjach bytomskich kamienic. Zrobienie zdjęcia budynkowi bez tego badziewia w kadrze jest praktycznie niemożliwe. Natomiast szokujące jest, że można ten problem bardzo łatwo rozwiązać, i to z korzyścią dla wszystkich!

Anteny na rogu Katowickiej i Piastów Bytomskich

Jak? Wystarczy wykonać w budynku zbiorcze instalacje antenowe. Wówczas żaden z lokatorów nie będzie musiał montować osobnych anten, bo wszyscy będą mieli jedną, wspólną na dachu. Tyczy się to także czasz satelitarnych, ponieważ wszystkie polskie platformy cyfrowe korzystają z tego samego satelity – HotBird. Jaki jest więc sens kupowania przez każdego mieszkańca własnej anteny?

Takie instalacje są pozornie droższe, niż samodzielne powieszenie „satelity” i puszczenie kabli po elewacji, ale trzeba wziąć pod uwagę, że koszt ich montażu rozkłada się na wszystkich lokatorów i „na głowę” wychodzi taniej. Dzięki temu można przy okazji pokusić się o droższy sprzęt, który zapewni lepszą jakość odbioru. Samodzielnie byłby to duży wydatek, ale dzieląc na np. 10 mieszkańców nie wyjdzie tak drogo.

Myślę, że warto za jednym zamachem zrobić instalację naziemno-satelitarną, gdyż ze względu na przeprowadzany proces cyfryzacji sygnału naziemnego, można odbierać całkowicie za darmo kilkanaście polskich kanałów. W połączeniu z programami FTA z satelity daje to sumę blisko 30 kanałów za free! A będzie ich jeszcze więcej, ponieważ w nadchodzących miesiącach zostanie uruchomione nadawanie kolejnych.

Satelity na ul. Piłsudskiego

Lista programów dostępnych obecnie lub w ciągu najbliższych miesięcy z nadajników naziemnych:

  1. TVP1
  2. TVP2
  3. TVP INFO Katowice
  4. TVP INFO Kraków
  5. TVP Kultura
  6. TVP Historia
  7. TVP Polonia
  8. Polsat
  9. Polsat Sport News
  10. TVN
  11. TVN7
  12. TV Puls
  13. TV4
  14. TV6
  15. Polo TV
  16. ESKA TV
  17. ATM Rozrywka TV
  18. T-TV

I satelitarne:

  1. 4fun.tv
  2. Edusat
  3. Eska TV
  4. iTV
  5. Mango 24
  6. Polo TV
  7. Polonia 1
  8. Rebel:tv
  9. Rodin TV
  10. Tele 5
  11. TV Biznes
  12. TV Puls
  13. TV.Disco
  14. TVP Kultura
  15. TVP Polonia
  16. TVR
  17. TVS
  18. VIVA Polska

Dla osób, które oglądają telewizję raz w tygodniu – tak jak ja 😛 – taki zestaw kanałów w zupełności wystarczy.

Wracając jednak do meritum – instalacje zbiorcze zapewniają lepszą jakość obrazu, gdyż są zwykle wykonywane przez profesjonalistów przy użyciu specjalistycznego sprzętu, a nie przez „kumpla Włodka, który instalował eNkę u siebie”. Przede wszystkim przyczyniają się do zwiększenia estetyki budynku, ze względu na brak anten i kabli na elewacji. W związku z tym zachęcam wszystkie wspólnoty mieszkaniowe i zarządców do decydowania się na to rozwiązanie, bo dzięki niemu nasze miasto będzie piękniejsze!

Na koniec zdjęcie rekordowej ulicy pod względem ilości anten na elewacjach – odcinek ul. Powstańców Warszawskich pomiędzy Strzelców Bytomskich, a Piłsudskiego:

Las anten

Najstarsze miasto GOP-u bez muzeum

Kto interesuje się historią śląskich miast wie, że Bytom jest jednym z najstarszych miast nie tylko GOP-u, regionu, ale całej Polski. Tutejsza starówka choć zaniedbana, jest jedną z największych w tej części kraju. To fakty. Wobec tego dziwi, że obecnie nie ma instytucji pielęgnującej pamięć o historii tego skrawka ziemi. Jest to tym bardziej zaskakujące, ponieważ znacznie młodsze miasta GOP-u prowadzą takie placówki.

Historia Bytomia jest bez wątpienia jego mocną stroną. Jestem przekonany, że jej wartość może przełożyć się na przyszłe sukcesy miasta. Za je pomocą możemy przekonać malkontentów, że Bytom wcale nie jest przeklęty. W jego dziejach były okresy kryzysu, ale po nich zawsze przychodził czas pomyślności. Wystarczy spojrzeć na przedwojenne pocztówki, gdzie zobaczymy miasto piękne i potężne, pełne dumy i radości.

Te chwile musimy zachować, aby nie uległy zatarciu. Tylko profesjonalna placówka muzealna będzie w stanie w należyty sposób tego dokonać. Dzięki niej nie tylko zachowamy te wspomnienia, ale opowiemy o nich naszym dzieciom, które w przyszłości będą stanowić o losach Bytomia. Jeśli one będą wierzyć, że warto to miasto zmieniać, to będziemy wygrani.

W tej chwili tylko okazjonalnie mamy okazję oglądać wystawy dotyczące historii Bytomia. Gdyby nie działalność Muzeum Górnośląskiego i Biura Promocji Miasta, dziś wiedzę o dziejach tego miejsca moglibyśmy czerpać jedynie z książek Towarzystwa Miłośników Bytomia. A co z turystami? Jest ich niewielu, lecz bywają momenty w roku, gdy zjeżdżają się tu ludzie z całego świata. Np. podczas dwóch tygodni Konferencji Tańca mielibyśmy okazję pochwalić się historią miasta, ale cóż z tego, skoro jej uczestnicy nie mają gdzie się z nią zapoznać?

Sporo faktów historycznych dotyczących Bytomia nie zostało jeszcze odkrytych. Pracownicy Muzeum miejskiego mogliby zajmować się również badaniem historii. Pomyślcie tylko ile interesujących rzeczy mogło się wydarzyć przez ponad 750 lat od uzyskania praw miejskich?

Apeluję do władz miasta i lokalnej społeczności, aby powołano do życia muzeum Bytomia. To nasz obowiązek, by taka placówka tu funkcjonowała.

Czas na Superjednostkę

Pan prezydent na swoim blogu wyraził swoje niezadowolenie z Betonowej Kostki przyznanej Miejskiej Bibliotece Publicznej. Nie ma co się dziwić, bo choć jej projekt został przygotowany przez jego poprzednika, to z racji zrealizowania go w kolejnej kadencji, bury za niego od wyborców dostanie Koj.

Moim zdaniem prezydent nie powinien tak się tym przejmować, bo w przyszłym roku Bytom może mieć spore szanse na Superjednostkę – tym razem pozytywną nagrodę przyznawaną przez Stowarzyszenie Moje Miasto (organizatorów Kostki) za najlepsze inwestycje. Niedawno oddana do użytku hala sportowa Na Skarpie jest moim zdaniem jednym z faworytów. Dzięki zorganizowaniu konkursu architektonicznego miasto uzyskało świetny projekt renomowanej pracowni Maćków. Bytomski obiekt za sprawą oryginalnej formy wyróżnia się na tle nudnych i do bólu typowych hal budowanych w naszym kraju. Co więcej jest wszechstronny, bowiem służy nie tylko do organizacji imprez sportowych. Mieści się w nim sauna, siłownia, multimedialna sala konferencyjna i jedna z najwyższych ścianek wspinaczkowych w regionie, która dla dodania adrenaliny jest przeszklona na całej wysokości! Nie dość, że jej szczyt znajduje się na 14,5m, to widok z niej wypada akurat na kilkumetrową skarpę, co dodatkowo zwiększa doznania.

Hala sportowa Na Skarpie

Bytomianie naprawdę mogą być dumni z hali w Szombierkach. Już sporo o niej napisano, a jeszcze nie raz dzięki niej w mediach będzie słychać o naszym mieście. Jest to niepodważalny dowód, że opłaca się organizować konkursy architektoniczne, ponieważ to właśnie architektura wyróżnia miasta spośród innych. Dzięki secesyjnym kamienicom Bytom jest wyjątkowy i dobrze by było, żeby posiadał nowoczesne obiekty, którymi mógłby się pochwalić.

Muszę tu podkreślić, że Piotr Koj jest pierwszym prezydentem, za kadencji którego zaczęto organizować konkursy architektoniczne. Mam nadzieję, że przyznanie Betonowej Kostki utwierdziło go w przekonaniu, że warto pytać szersze grono architektów o zdanie.

Ach ta biblioteka…

Uwziąłem się na naszą bibliotekę, bo nie potrafię pojąć jak tak ważny i eksponowany gmach można przebudowywać bez organizowania wcześniej konkursu architektonicznego. Już nie chodzi mi nawet o budowanie jej w nowym miejscu, bo 5 milionów na pewno by na to nie wystarczyło. Nic jednak nie stało na przeszkodzie, by za te pieniądze przeprowadzić modernizację, którą moglibyśmy się pochwalić. Zamiast tego mamy niczym nie wyróżniający się budynek.

Wielu ludzi dziwi mi się, że narzekam na nowy wizerunek MBP, bo przecież jest „czysto i ładnie”. I to jest największy problem. Bytomianom podoba się obecna elewacja, bo w głowach mają obraz zapuszczonych tafli szkła sprzed modernizacji. Było brudno, a teraz jest czysto, więc jest ładnie. W taki sam sposób oceniany jest dworzec kolejowy w Katowicach – trzeba zburzyć, bo jest brzydki, a jest brzydki, bo brudny. Po przebudowie gawiedź na pewno będzie się zachwycać, ponieważ nie będą już widzieć syfu. Niestety nie będą też widzieć kielichów i samego dworca, natomiast do oczu będzie się pchać stalowy potwór. Ale on będzie się im podobać… bo będzie czysty.

Rozumiem że do dyspozycji było tylko 5 milionów złotych, za które nawet nie ma co marzyć o budowie gmachu we właściwym miejscu. Żadnym problemem nie było zorganizowanie konkursu architektonicznego, by uzyskać lepszą koncepcję wyglądu elewacji. Zadaniem architekta jest dopasować się do potrzeb i możliwości inwestora, więc mogłoby wyjść coś bardzo oryginalnego, bo mały budżet wymaga bardziej kreatywnego podejścia. Niestety urzędnicy zdecydowali inaczej. Efekt jest taki, że modernizacja została nominowana do Makabryły i Betonowej Kostki – dwóch architektonicznych antynagród – bo obecnie wygląda jeszcze gorzej niż przed rewitalizacją. Zwykli ludzie to zauważą, gdy elewacja znów się zabrudzi i będą mogli w pamięci porównać brudną taflę szkła z zasyfioną imitacją klinkieru.

Liczę, że te dwie nominacje nauczą naszych samorządowców, że o wyborze projektów tak ważnych budynków powinien decydować zespół specjalistów, a nie kilku urzędników. Hala sportowa w Szombierkach i koncepcja przebudowy budynku bocznego Urzędu Miejskiego zdają się być zapowiedzią pozytywnych zmian w myśleniu. Niestety równocześnie zapadły decyzje o modernizacji Beceku według projektu sprzed 10 lat, utrzymanego w iście disneylandowskim stylu i aranżacji placu Sobieskiego przez pracownice Miejskiego Zarządu Dróg i Mostów. Jak widać zmiana mentalności jeszcze nie nastąpiła i hala wraz z dobudówką UM są raczej „wypadkiem przy pracy”.

Aż chce się zaśpiewać „…a miało być tak pięknie…”

Przeczytaj też: MBP – kicz w złym miejscu

Były dyrektor BCK pisze do Hałasia

Już jakiś czas temu pod oświadczeniem Sebastiana Cichockiego na jego blogu, pojawił ciekawy komentarz autorstwa Pawła Koja – wcześniejszego dyrektora Bytomskiego Centrum kultury. Jako że nie każdy buszuje po takich zakątkach internetu, postanowiłem wkleić go tutaj, by więcej osób mogło się z nim zapoznać:

"List otwarty do Pana Marcina Hałasia
redaktora gazety Życie Bytomskie

Przyrodzona i niezbywalna godność człowieka stanowi źródło wolności i praw człowieka i obywatela. Jest ona nienaruszalna, a jej poszanowanie i ochrona jest obowiązkiem władz publicznych
Konstytucja Rzeczypospolitej Polskiej. Art.30

Pan Marcin Hałaś
Redaktor „Życia Bytomskiego”

Cotygodniowa lektura Życia Bytomskiego może dostarczyć wielu wrażeń i pozytywnych emocji, a szczególnie temu, kto potrafi trafnie odczytać intencje autora artykułów. I jest to jak mawiał klasyk „bardzo słuszna koncepcja”, pod jednym wszakże warunkiem; jeśli to, co autor napisze jest prawdą opartą na sprawdzonych faktach lub rzetelnie zdobytych informacjach. No chyba, że zastosowano metodę wielokrotnie wypróbowaną w czasach stalinowskich, kiedy delikatna sugestia wystarczała, aby czytelnik mógł wyrobić sobie jedynie słuszną opinię, a inna interpretacja była niemożliwa do pomyślenia.
Jestem właśnie po wnikliwej lekturze artykułu z ubiegłego tygodnia („ZB” nr 3/2641 z dnia 21.01.2008) Pańskiego autorstwa „Cichocki odchodzi” i przyznaję, iż nie zdziwiło mnie przywoływanie po raz kolejny niefortunnego przypadku z wystawy Bad News, jako że motyw kolażu z fotografią papieża Benedykta XVI był tyle razy cytowany przez Pana w kolejnych materiałach dotyczących „KRONIKI”, iż zdążyłem się do tego przyzwyczaić. Zdążyłem się również przyzwyczaić do tego, że bytomska galeria stała się dyżurnym chłopcem do bicia – tak, tak, „chłopcy z Kroniki”, im trzeba było dołożyć, choć jak Pan sam zauważył, jeśli „nie było tam żadnych ekscesów więc nie mamy o czym pisać”. Jednakże takiego nagromadzenia fałszu, zakłamania i nieukrywanej niechęci do opisywanej osoby jak w tym artykule dawno już nie doświadczyłem.
W latach 2001 –2007 byłem dyrektorem Bytomskiego Centrum Kultury, w strukturze którego działała również Galeria Kronika i ośmielę się twierdzić, iż moja wiedza na temat działalności tej instytucji i osób w niej zatrudnionych jest pełniejsza niż może to sobie Pan Redaktor wyobrazić. Dlatego też nie mogę pozostać obojętny na kłamstwa i nieścisłości, jakie zawarte zostały we wspomnianym już wcześniej artykule, a dotyczą one pana Sebastiana Cichockiego, człowieka którego bardzo cenię i poważam.
Nie wiem na czym polega „kontrowersyjność” Pana Cichockiego, jako że jest to człowiek gruntownie wykształcony, elokwentny i nawet rzekłbym przesadnie ułożony, a jako pracownik, rzetelny i sumienny oraz niezwykle zaangażowany w sprawy instytucji, w której pracuje. Początkowo zatrudniony był na części etatu jako kurator, dopiero później jako współautorowi całościowej koncepcji funkcjonowania Centrum Sztuki Współczesnej KRONIKA powierzyłem obowiązki dyrektora artystycznego. Miało mu to również ułatwić kontakty z krajowymi i zagranicznymi partnerami i instytucjami, a co za tym idzie umożliwić budowanie spójnego i bogatego programu działania Kroniki z silnym naciskiem na pozyskiwanie środków zewnętrznych. W takiej sytuacji rozpisywanie konkursu byłoby nielogiczne i niecelowe, a nawet szkodliwe dla instytucji. Pragnę w tym miejscu jednak dobitnie podkreślić, że był to bardzo dobry wybór, jednak to ja, jako dyrektor Bytomskiego Centrum Kultury ostatecznie akceptowałem wszystko to co działo się w Galerii, a poprzedzone było to rzetelnie przygotowanym planem oraz merytoryczną dyskusją z całym zespołem. Tak więc nie może być mowy o realizowaniu „zachcianek” i trwonieniu pieniędzy na wystawy, na które zapraszano artystów określonych „środowisk” jak Pan to kłamliwie insynuuje. A wystarczyłoby przecież sprawdzić jakich artystów gościła Kronika w ostatnich latach i ilu widzów brało udział w realizowanych tam przedsięwzięciach (a zapewniam, że było ich tysiące), aby obraźliwe stwierdzenia autora artykułu nigdy nie mogły zaistnieć. Najbardziej obrzydliwą insynuacją do jakiej może się posunąć dziennikarz, jest chyba jednak wkładanie w czyjeś usta słów które obrażają innych (chyba, że sam tak myśli).Jak mniemam, nigdy i w żadnych okolicznościach nie pojawiło się stwierdzenie Sebastiana Cichockiego, jakoby środowisko artystyczne Bytomia to „kilku smutnych malarzy z miasta” tym bardziej, iż z wieloma z nich spotykaliśmy się wielokrotnie, współpracując przy różnych projektach, z szacunkiem podchodząc do tego co sobą reprezentują. Nigdy też nie terroryzował nikogo, a tym bardziej pracodawcy, którym byłem ja – dyrektor Bytomskiego Centrum Kultury. To już raczej Pan stosował swoisty terror, atakując wielokrotnie Galerię i jej Dyrektora. Jeśli jednak już ktoś stawał w jego obronie, a może raczej w obronie pracowników i artystów skupionych wokół Kroniki , to omawiany przeze mnie Pański artykuł jest dowodem na to, iż było to jak najbardziej uzasadnione.
I ja, pisząc te słowa, bronię nie tylko dobrego imienia człowieka, z którym dobrze mi się współpracowało i który kilka lat swojego życia poświęcił memu miastu. Bronię wszystkich tych, których Pan w ciągu kilku ostatnich lat szkalował i obrażał, posuwając się do kłamstw i wstrętnych insynuacji, podważając ich kompetencje i autorytet oraz z premedytacją pomijając prawdziwe zasługi. I zastanawiam się głęboko nad tym, jak to jest możliwe, że tak bardzo jeden fotomontaż obraża uczucia religijne człowieka takiego jak Pan, pełnego nienawiści i chęci szkodzenia bliźniemu. Zastanawiam się jaka to religia, i jak nazwać jej wyznawcę.
Galeria Kronika odniosła sukces , stała się dzięki intensywnej pracy wielu ludzi miejscem żywym, gdzie można wymieniać poglądy i spierać się, poznawać to co nie zawsze jest łatwe do odczytania, wreszcie dokonywać próby odnalezienia siebie w otaczającym świecie. Zostało to wielokrotnie pozytywnie ocenione przez artystów, gości galerii i wielu dziennikarzy oraz dostrzeżone przez donatorów, którzy chętnie wspomagali jej działania. W najnowszym rankingu galerii opublikowanym przez tygodnik „Polityka”, Kronika znalazła się w gronie najlepszych w Polsce, zyskując bardzo pochlebne recenzje. Jestem z tego bardzo dumny, ale najbardziej cieszy mnie fakt, że obok nazwy galerii wydrukowano jeszcze jedno słowo: Bytom.

Paweł Koj
Naczelnik Wydziału kultury 1996-2001
Dyrektor Bytomskiego Centrum Kultury 2001-2007"

Jeden z niewielu

Niewielu zdaje sobie z tego sprawę, ale bytomski dworzec kolejowy to perełka. Jako jeden z czterech w Polsce posiada halę peronową, a przed laty kończył tu swój bieg najszybszy pociąg Niemiec – „Latający Ślązak”, który pokonywał drogę z Berlina do Bytomia w ciągu zaledwie 4 godzin i 25 minut (dziś pociągi Eurocity z Katowic pokonują tą trasę w ciagu 8 godzin). Niestety teraz ta perełka podupada…

Hala dworca podczas budowyBytomski dworzec wybudowano w 1930 roku w stylu modernizmu. Nad czteroma peronami wzniesiono halę o wymiarach 39,5 m na 140 m. Jej konstrukcję stanowią trójprzegubowe ramy stalowe typu „de Diona”, zamknięte dwuspadowo, zbudowane z blachownic. Co ciekawe hale o tej konstrukcji możemy spotkać m.in. w Paryżu, Osace i Berlinie. W ciągu swojej 77 letniej historii był kilkakrotnie przebudowywany i unowocześniany.

Ostatnio wiele mówi się o remontach dworców PKP na Śląsku. Odnowione mają zostać stacje w Katowicach, Zabrzu, Chorzowie i Gliwicach. Remontowany jest właśnie dworzec w Tarnowskich Górach. Niestety o bytomskiej stacji nie mówi się nic, władze miasta też o nim nawet nie przebąkują, a media ani razu nie próbowały o niego zawalczyć. A to właśnie przez Bytom ma przebiegać linia z Katowic do Pyrzowic i Centralna Magistrala Kolejowa przedłużona do stolicy województwa.

Co ciekawe, szukając bytomskiej stacji na oficjalnej stronie PKP S. A. Oddziału Dworce Kolejowe, jej nie znajdziemy. Na witrynie PKP Nieruchomości również nie ma co szukać, mimo iż na fasadzie naszego dworca wiszą bannery oferujące wynajem pomieszczeń. Czyżby PKP zapomniało o stacji w Bytomiu?

A to dziwne, bo historia tego obiektu pokazuje, iż na przestrzeni lat był to jeden z wazniejszych budynków w mieście. Dowodzi to chociażby liczba różnych „wizerunków” sprawianych mu wraz z upływem czasu… Tak wyglądał po wybudowaniu w latach 30-tych:

Dworzec PKP

Tak wyglądał w latach 60-tych:

Dworzec PKP

Dworzec PKP

A tak wygląda dziś:

Dworzec PKP

Z czasem przykryła go obleśna kładka dla pieszych, którą spokojnie mogłoby zastąpić przejście podziemne, na które jest miejsce. Niestety nikt z dotychczas rządzących nie pomyślał o takiej możliwości, przez co zaledwie po kilku latach od remontu, znowu mozna sobie na niej skręcić kostkę.

Boli mnie fakt, że niemal 80-letni dworzec stoi zapomniany. I przez właściciela, i przez władze samorządowe i przez media. A nie powinno tak być, ponieważ temu obiektowi miasto zawdzięcza dzisiejszą rangę ulicy Dworcowej, okazałe kamienice stojące przy niej oraz cudowną historię placu Kościuszki, przy którym niegdyś stały najpiekniejsze budynki w Bytomiu, a niebawem pojawi się tam elegancka galeria handlowo-rozrywkowa – właśnie dzięki bliskości dworca.

Konkurs na Rynek

Rynek Nasz kraj przeżywa obecnie niesamowity rozwój gospodarczy i boom na rynku nieruchomości – nie ważne czyim rządom to zawdzięczamy – ważne, że trzeba to wykorzystać. W tej kwestii pojawia się wielka rola samorządów i samorządowców. Chcąc rozwijać centra miast, trzeba wychodzić naprzeciw inwestorom i proponować im konkretne rozwiązania.

Jeden z powojennych bloków przy Rynku Jakiś czas temu Katowice ogłosiły konkurs architektoniczny na przebudowę Rynku i alei Korfantego. Stworzono w ten sposób spójną wizję centrum, która następnie zostanie zaproponowana inwestorom. Podczas targów w Cannes ogłoszono przebudowę Katowic jednym z najbardziej interesujących przedsięwzięć. Obecnie zwycięska koncepcja jest jeszcze rozwijana i dopracowywane są jej szczegóły. Niebawem zostaną wybrani inwestorzy, którzy ją zrealizują.

Rynek W Bytomiu jest również miejsce, które potrzebuje sporej przebudowy. To Rynek – serce miasta. Pierwszy etap został zrealizowany i płyta placu została zmodernizowana. Pomimo wielu narzekań mieszkańców na estetykę "placu czerwonego", stał się on prawdziwym miejscem spotkań bytomian, a w ciepłe dni nie ma w mieście innego tak zaludnionego miejsca. Można powiedzieć, że projektant spisał się znakomicie, ponieważ przywrócił tej przestrzeni funkcję Rynku.

Rynek Niestety owa przestrzeń jest nieproporcjonalna do wysokości budynków stojących przy Rynku. Historyczny fragment południowej i północnej pierzei co prawda jest idealny (z wyjątkiem Biura Promocji Bytomia i sąsiedniej różowej kamienicy), ale zachodnia część Rynku i dwa budynki po stronie wschodniej są co najmniej o jedno piętro za niskie. Poza nieodpowiednią wysokością, są po prostu brzydkie. Dlatego też najlepszym rozwiązaniem byłby konkurs architektoniczny na przebudowę powojennych fragmentów Rynku, ul. Gliwickiej, Jainty i Rycerskiej. Dzięki temu zmodernizowana płyta placu odpowiednio korespondowałaby z otaczającą zabudową.
 
RynekPytanie tylko, czy władze zauważą taką potrzebę. Funduszy z Unii Europejskiej na takie przedsięwzięcie raczej się nie zdobędzie. Z kolei prywatny kapitał podniesie prestiż przebudowy i da zarobić miastu na sprzedaży atrakcyjnych gruntów.

A co będzie, jeśli miasto nie zdecyduje się na konkurs? W dalszym ciągu będzie istniał problem z utrzymaniem tych budynków, które już powoli się rozpadają…

MBP – kicz w złym miejscu

Dla osób interesujących się historią Bytomia, urbanistyką i architekturą, gmach Miejskiej Biblioteki Publicznej przy placu Sobieskiego jest prawdziwym przekleństwem. Dlaczego? Już wyjaśniam…

Technikum Otóż jeszcze na początku XX wieku ówczesny Moltkeplatz był ogromnym, pustym placem w środku miasta. Jego krańce sięgały dzisiejszych ulic Smolenia, Korfantego, Żołnierza Polskiego i Piłsudskiego. Nad tą przestrzenią górowały monumentalne koszary. W latach 30. poprzedniego wieku władze miejskie postanowiły zagospodarować ten plac i uczynić go miejscem kojarzonym z kulturą. Według projektu architekta Oskara Goltza z Opola miał tam stanąć gmach muzeum oraz Technikum Budowlane i Uniwersytet Ludowy, których kształty i budulec miały przypominać koszary. Niestety z powodu kryzysu gospodarczego nie udało się do końca zrealizować projektu. Wybudowano jedynie budynki muzeum, technikum i jedno skrzydło uniwersytetu. Jeszcze po wojnie ściana północna wspomnianego skrzydła była otwarta, jednak władze PRL-owskie nie postanowiły dokończyć "poniemieckiego" projektu. Zaślepiono ścianę, a pomiędzy skrzydłami uniwersytetu i technikum postawiono pląbę typową dla tamtego okresu.

Projekt pl. Sobieskiego

Przez tą decyzję zaburzono ciekawą wizję urbanistyczną i zrezygnowano z bardzo dobrego, WIELKOMIEJSKIEGO modernistycznego projektu. Przez tą szkaradną plombę straciliśmy zapierającą dech w piersiach oś widokową z ul. Podgórnej na stare koszary, wejście do Technikum jest "od tyłu", od ul. Smolenia Technikummamy brzydką ślepą ścianę, a Rotunda zasłania widok na front szkoły. Trzeba też wspomnieć o tym, iż MBP zakłóca naturalne piesze korytarze, które biegły przez środek pl. Sobieskiego. Obecnie niemożliwe jest przejście przez plac na osi północ-południe, co znacznie utrudnia rozwój przestrzeni za biblioteką, która jest pewnym murem oddzielającym centrum od "przedmieść".

Dziś niestety zamiast powrócić do dawnego pomysłu lub po prostu zburzyć bibliotekę i przenieść ją w inne miejsce, zdecydowano się na jej remont! Co najlepsze w ramach rewitalizacji budynku MBP elewacja ma zostać upodobniona do sąsiednich skrzydeł technikum i uniwersytetu. Co to znaczy? Wielkie szklane powierzchnie mają zostać zastąpione cegłą. Ale niestety podrabianą, bo uformowaną z… farbowanego tynku. Cytuję z opisu projektu: "Na części elewacji wykonać tynk w kształcie cegły ze spoinami w kolorach: cegła – 347 Winter Brown oraz spoiny: 627 Twilight Grey". Co najlepsze, owy super-klinkier zostanie połączony z wielkimi gładkimi powierzchniami z… tak zgadliście, z tynku! Do tego jeszcze ekstra-podobne-do-reszty-okna bez przedziałów i w innym kształcie niż okna uniwersytetu i technikum. Ach Szkoda gadać. Projekt elewacji możecie zobaczyć poniżej:

Projekt elewacji MBP

Projekt elewacji MBP Projekt elewacji MBP Projekt elewacji MPB

W wyniku tej cudownej inwestycji możemy zapomnieć o zmianie układu urbanistycznego tego miejsca na co najmniej 10 lat, bo władze miejskie na pewno nie zgodzą się zburzyć całkowicie odnowionego budynku, by postawić inny. A szkoda, bo koszty budowy niewiele różniłyby się od remontu tego Plac Sobieskiego dziśniefunkcjonalnego starocia. Co więcej, bibliotece wyszłoby to na lepsze, bo można by dowolnie zaprojektować wnętrza, które ułatwiłyby niepełnosprawnym poruszanie się po gmachu. Teraz budowlańcy będą musieli się trudzić, by odpowiednio przerobić budynek, a tak, mogliby zrobić to od podstaw. Niestety tak sprytne i wrażliwe na estetykę jest nasze społeczeństwo. Dobrze, że nie zdecydowano sie na jogurtowe kolory poprzedzielane różowymi pasami – ostatnio jest to modne…

I na koniec jeszcze jedno – generalny remont gmachu będzie, ale systemu komputerowego się nie doczekamy. Nadal będzie system karteczkowo-kartonikowy…

Walka o trawnik

Od pewnego czasu w Polsce modne stało się powalczyć o jakiś kawałek zieleni. Niestety jest to najczęściej robione kosztem ładu urbanistycznego miast, ponieważ w wielu przypadkach skwery powstawały w miejscach po wyburzonych budynkach. Robiono to, aby niskim kosztem ukryć pewne braki. Natomiast teraz sporym kosztem walczy się o ich zachowanie.

Flagowym przykładem walki o trawnik w Bytomiu jest skwer przy placu Kościuszki. Wielu krzyczy, że przez jego zabudowę miasto straci jedno z niewielu zielonych miejsc, ale niewielu wie/pamięta jak to miejsce wyglądało 29 lat temu. Co ciekawe specjalnie postawiono na skwerze tablice opisujące historię tej przestrzeni. Niestety większość tylko ogląda obrazki, bo czytać raczej nie potrafi. A historia jest taka:

Plac Kościuszki w XIXw W XIXw. za sprawą podłączenia Bytomia do dwóch linii kolejowych i wybudowania dwóch dworców, przy ul. Dworcowej i pl. Kościuszki znacznie rozwinął się handel i usługi. W krótkim czasie pojawiły się tam najpiękniejsze i najwyższe kamienice w mieście, wraz z eleganckimi kawiarniami i hotelami wewnątrz. Pech chciał, że Dwa wieki później – w 1972 roku – socjalistyczne władze na szczeblu centralnym zadecydowały o wyburzeniu całego kwartału budynków stanowiącego północną pierzeję pl. Kościuszki i pierzeje ulic Jainty, Piekarskiej i Dzieci Lwowskich. W miejscu kamienic miał stanąć wielki dom handlowy i salon meblowy "Eldomu". Los zadecydował, że szczęście nie dopisało ówczesnym władzom i nie starczyło pieniędzy na realizację inwestycji, w wyniku czego postanowiono "przypudrować" pomyłkę i zasiano tam trawkę, zasadzono drzewka i wytyczono alejki. Do dziś istnieje dawna numeracja budynków, przez co np. gmach sądu znajduje się przy ul. Piekarskiej, a "Piwiarnia" przy ul. Jainty.

Stratę zabytkowych kamienic można by jeszcze przeboleć, gdyby zabudowa wokół skweru pasowała do jego rozmiarów. Niestety jedynie południowa pierzeja (tam gdzie jest budynek BPK) odpowiada wielkości placu, a reszta jest stanowczo za niska. Przez to przebywając na ławeczce ma się wrażenie, że nie jest się w niemal 200-tysięcznym mieście o bogatej historii, lecz w niewielkim miasteczku gdzieś na wschodzie Polski. Całe szczęście dzięki budynkowi sądu, kościołowi św. Trójcy i różnorodności stylów elewacji kamienic można wrócić do rzeczywistości.

Gdy miasto sprzedało skwer (nie plac Kościuszki!) mieszkańcy oburzyli się, że jak tak można, że powstanie kolejny blaszak, że zniknie im zielone miejsce do siedzenia. Prawda jest akurat taka, że budowane centrum będzie estetycznie kilkanaście poziomów wyżej niż hipermarkety na przedmieściach i Plazy w różnych miastach Polski (m.in. w Rudzie Śląskiej, Sosnowcu i Rybniku), a wewnątrz nie powstanie żaden wielkopowierzchniowy sklep. Za to znajdzie się tam kino, kręgielnia, sala widowiskowa, ogród zimowy, kawiarnie, mnóstwo sklepów, wewnętrzne uliczki i plac publiczny pod szklanym zadaszeniem. Jeśli chodzi o utratę zielonego miejsca w Śródmieściu, to w promieniu 150 metrów jest Park Miejski oraz pl. Grunwaldzki i pl. Sikorskiego, które należą do najbardziej zielonych miejsc w centrum. No ale niech to ktoś wytłumaczy ludziom… Co najlepsze, pewnie Ci najwięksi krzykacze będą pierwszymi, którzy wejdą do galerii i będą tam przebywać codziennie.

Natomiast, żaden z tych krzykaczy nie zastanawia się nad zyskami jakie ta galeria przyniesie Śródmieściu. Wypunktuję to im, żeby wiedzieli:

  • miasto nie będzie zamierać po 18:00
  • handel wróci spowrotem do Śródmieścia (obecnie najlepsze sklepy powynosiły się na przedmieścia do hipermarketów typu M1 czy Plejada)
  • wzrośne zainteresowanie nieruchomościami (już wzrosło)
  • znów będziemy mieć kino (ostatnie zamknięto przed rokiem)
  • w centrum miasta pojawi się więcej ludzi, bo teraz prócz kilku pubów i kawiarni przy Rynku nie mieli powodów, by tu przyjeżdżać

Pytanie tylko kiedy ci krzykacze zauważą te pozytywy – dopiero po otwarciu Agory (tak będzie nazywać się ta galeria), czy już teraz do tego dojdą? Zasikany skwer na pewno tylu zysków miastu nie przyniesie…