Choć Bytom nie jest nadmorskim portem, nad wybrzeże jest stąd przeszło 500 kilometrów i nie ma tu nawet jeziora, to w tutejszej architekturze da się znaleźć nawiązania do żeglugi. Ci, co chadzają po mieście z głową podniesioną do góry, zapewne już wiedzą do czego zmierzam. Na przynajmniej dwóch tutejszych kamienicach można znaleźć morskie motywy. Pierwsza znajduje się na Karbiu przy ul. Konstytucji. Na jej szczycie, w centralnym punkcie elewacji ostatniej kondygnacji znajduje się płaskorzeźba przedstawiająca dosyć sporych rozmiarów okręt i dwie skrzydlate syreny:
Kolejną kamienicą z morskim motywem jest fantastyczny budynek przy ul. Webera. Tam z kolei, na portalu wejściowym możemy zobaczyć żaglowiec:
Skąd się wzięły właśnie takie dekoracje w naszym mieście? Przyznam szczerze, że nie wiem. Może mieściły się tam restauracje serwujące dania rybne albo oddziały spółek morskich? Jeśli ktoś zna wytłumaczenie, to niech się do mnie zgłosi :).
Ciekawostką jest, że po morzach pływało kilka jednostek ochrzczonych nazwą naszego miasta. Przed wojną na niemieckich rzekach bujał się niewielki parowiec „Beuthen”. Jego młodszy kolega noszący to samo imię, został przeobrażony z kutra rybackiego w patrolowiec i pod niemiecką banderą pilnował przybrzeżnej żeglugi na kanale La Manche. Z kolei w 1942 roku w brytyjskiej stoczni William Pickersgill & Sons zbudowano statek wojenny typu Empire Hunter. Pierwotnie nazwano go „Bolesław”, ale osiem lat później przemianowano go na „Bytom”. Natomiast w 1980 roku na morskie wody wypłynął kolejny statek „Bytom” – tym razem był to minimasowiec z herbem naszego miasta wymalowanym na dziobie. Ponadto w międzyczasie zbudowano także statki „Kopalnia Miechowice” oraz „Kopalnia Szombierki”. Niestety żaden z nich już nie rozsławia Bytomia na światowych wodach. Albo już nie istnieją, albo zostały sprzedane i przechrzczone na nowe nazwy.
Powyższe zdjęcie statku pochodzi ze strony Urzędu Miejskiego