Ogromna presja

Społeczeństwo internetowe w naszym mieście kwitnie. Od ostatnich wyborów samorządowych powstało kilka for dyskusyjnych. Do tej pory mieszkańcy nie mieli możliwości wyrażenia swojej opinii w szerszym gronie. Gdy już do tego doszło wylało się masę błota.

Od kiedy bytomianie mają swoje miejsca w internecie, działalność władzy jest nieustannie krytykowana. W ogromnej większości nie jest to konstruktywna krytyka, tylko powtarzanie opinii usłyszanych od pani Heli z targu. Głównie atakowana jest osoba obecnego prezydenta Piotra Koja. Nazywany jest "Harcerzykiem" z powodu swojej dawnej bardzo aktywnej działalności w ZHR, a krytykowane są nawet tak pozytywne zmiany jak patrole rowerowe i konne.

Największym skupiskiem wszelkich bytomskich krytyków i frustratów nie są jednak fora dyskusyjne, lecz prezydencki blog. Działa tam ekipa, która stale czepia się tematów podejmowanych przez Koja. Potrafią skrytykować wszystko, bo praktycznie każdą rzecz da się obrócić w coś złego. W ten sposób każde spotkanie (nie ważne z kim i gdzie) jest uznawane za stratę czasu, niedzielne spacery z córką są dowodem lenistwa, natomiast wszystkie zmiany są złe. Bo przecież wszystko da się zrobić lepiej, taniej i szybciej.

Nie jestem obrońcą aktualnej władzy, a już na pewno nie jestem jej wielbicielem. Nie lubię jednak bezsensownych ataków robionych dla zasady. Nie wiem który człowiek wytrzymałby taką presję. Bo krytyka polskiej reprezentacji przy przegranym meczu to przy tym pestka. Dalsze prowadzenie bloga po wygranych wyborach jest ukłonem w stronę bytomian. Jak widać nie doceniają tej formy kontaktu z najważniejszą osobą w mieście. Tylko że gdyby prezydent zrezygnowałby z bloga, to zapewne oskarżono by go o ignorowanie wyborców.


Daniel Lekszycki & Marek Wojcik